Uroczystości Odpustowe w Sanktuarium Matki Pokoju

Dnia 30 sierpnia 2015 roku w Stoczku Klasztornym odbyły się główne uroczystości odpustowe ku czci Matki Pokoju. Uroczystej Sumie Odpustowej przewodniczył Arcybiskup Senior Archidiecezji Warmińskiej ksiądz Edmund Piszcz przy współudziale Wiceprzełożonego Polskiej Prowincji Zgromadzenia Księży Marianów księdza Eugeniusza Zarzecznego i licznych koncelebransów.

Na Uroczystości Odpustowe do stoczkowskiego sanktuarium przybyli pielgrzymi z całej Polski: pielgrzymki autokarowe z Olsztyna, z miejscowości Sławno(diec. koszalińska), pielgrzymki piesze z Lidzbarka Warmińskiego, Bartoszyc, Rogóża, Kiwit, Bisztynka, pielgrzymka rowerowa z Bartoszyc, liczni pielgrzymi przybyli w gronie rodzinnym i indywidualnie, klerycy z WSD w Olsztynie oraz osoby konsekrowane.

W Uroczystościach uczestniczyli również przedstawiciele władz lokalnych, samorządowych z Panem Wicemarszałkiem Województwa Warmińsko-Mazurskiego Jackiem Protasem na czele.

Przed rozpoczęciem Liturgii przybyłych pielgrzymów powitał ksiądz Wojciech Sokołowski –kustosz sanktuarium, który przypomniał wszystkim zgromadzonym okoliczności powstania stoczkowskiego sanktuarium oraz,że sanktuarium jest nie tylko miejscem kultu Maryjnego,ale również i miejscem internowania Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego Prymasa Tysiąclecia.

Ksiądz kustosz witają pielgrzymów powiedział,że: ”Do Maryi Matki Pokoju przybywamy dzisiaj z modlitwą dziękczynienia i prośbą” w następujących intencjach: prosimy o rychłą beatyfikację Sługi Bożego Kardynała Stefana Wyszyńskiego, pamiętając o zbliżającej się 76. rocznicy wybuchu II wojny światowej oraz o licznych konfliktach i wojnach na całym świecie, modlimy się dzisiaj za wstawiennictwem Maryi Matki Pokoju o upragniony pokój w naszym sercu, rodzinach, w naszej Ojczyźnie i na całym świecie, polecamy również Bogu przez ręce Maryi nauczycieli, wychowawców, katechetów, wszystkich duszpasterzy pracujących w szkole i uczniów rozpoczynających wkrótce nowy rok szkolny, aby kształtowali serca, charaktery i osobowość młodych ludzi w duchu wiary, miłości i pokoju, pragniemy podziękować Panu Bogu za powołania kapłańskie, zakonne i misyjne, z nadzieją, że nie zabraknie nigdy sług Słowa Bożego i Eucharystii, którzy także przez posługę sakramentu pokuty przywracają w sercach ludzkich pokój Boży. W roku życia konsekrowanego modlimy się i prosimy Pana żniwa o powołania do stanu zakonnego”.

Homilię podczas Uroczystości Odpustowych  do zgromadzonych wiernych wygłosił ksiądz Arcybiskup.Mówił: między innymi:„Ukochani Siostry i Bracia, jesteśmy w sanktuarium Matki Bożej Pokoju, a więc tej matki, która mimo trudnego życia emanowała pokojem, która ten pokój zostawiała w innych, bo uwierzyła, że jest Bogu potrzebna i służyła, służyła tym wszystkim co było jej codziennością. Może nawet dobrze się stało, że nie znamy jakiś wielkich czynów tej kobiety, matki Jezusa Chrystusa, że znamy tylko to, co jest zwykłe, zwyczajne skromne, pokorne, o to właśnie w życiu chodzi.

Moi Kochani wspominałem na początku, że w Litanii dajemy Jej cudne tytuły, tak, ale rzeczywistość, która Ona sama o sobie powiedział była inna. Ona służyła, Ona współdziałała dla czyjegoś dobra, dla naszego dobra i nadal to czyni. Przecież jak wspomniałem na początku my przyszliśmy po to, aby Ona wysłuchała naszych próśb i przedstawiła je swojemu Synowi, żeby w ten sposób każdy z nas odchodził z tego miejsca z pokojem serca i z tą nadzieją, która broni człowieka i która sprawia, że dzięki nadziei człowiek czuje się zupełnie inny, i że tę nadzieję poprzez siebie może przekazać również drugiemu człowiekowi.

Ukochani Siostry i Bracia, Czciciele Matki Bożej, przyszliśmy do Niej i otwórzmy nasze serca z naszymi prośbami. Ona jest matką, o której Jezus powiedział: ”Oto Matka Twoja”, Matka każdego i każdej z nas, Matka, która mówi do nas, jesteś Bogu potrzebny, uwierz w to, jesteś Bogu potrzebny w tym co czynisz, w tym jak służysz, jak czynisz dobro innym”.

Na zakończenie Liturgii zabrał jeszcze raz głos kustosz sanktuarium i podziękował wszystkim za przybycie na główne tegoroczne uroczystości odpustowe do Stoczka Klasztornego.

Ks.Wojciech Sokołowski MIC
Kustosz Sanktuarium Matki Pokoju
w Stoczku Klasztorny

 

Szanowny Panie Marszałku Województwa,

Panie Starosto,

Bracia w Kapłaństwie,

Ukochani Pielgrzymi,

Siostry i Bracia,

Gdy odmawiamy Litanię do Matki Bożej stwierdzamy, że obdarzamy Ją różnymi tytułami, nazywamy Ją: Królową, Panią, Wspomożycielką i jeszcze innymi pięknymi tytułami, które świadczą o naszej miłości do Niej, a Ona jak usłyszeliśmy przed chwilą w Ewangelii nazwała siebie służebnicą: ”Oto ja służebnica Pańska, niech mi się stanie według Twego Słowa”

Ukochani wiemy, że w naszym popularnym odczuciu słowo służyć, służąca, służba nie jest słowem mile widzianym, błyszczeć, znaczyć coś to tak, ale służyć, służenie, a Ona jednak tak siebie nazwała, uprzedzając niejako to, co powiedział potem Jej Syn: „Syn Człowieczy nie przyszedł, żeby Mu służono, przyszedł, żeby służyć i dać swoje życie na okup za wielu”.

Moi Kochani, może to całe nieporozumienie dotyczące słowa służyć jawi się stąd, że nie znamy właściwej treści, treści tego właśnie słowa. Zapytajmy więc, a co to znaczy służyć. Odpowiadam, służyć to znaczy współdziałać dla czyjegoś dobra, dobra, nigdy zła. Ona, Jej Syn Jezus również służyli, to znaczy promieniowali dobrem, tym dobrem, które nie jest materialne, ale tym dobrem, które jest światem wartości za którymi bardzo tęsknimy. Kto z nas nie tęskni za dobrocią, miłością, życzliwością, za dobrym słowem, za obecnością dobrego człowieka obok nas. Przecież to jest normalna tęsknota, którą nosimy w sercu, tęsknota za szeroko rozumianym dobrem, a to dobro rodzi się służeniem, tym służeniem, którego Ona jako matka Jezusa Chrystusa podjęła, a które nie było przecież łatwe.

Moi Kochani przypomnijmy sobie w tej chwili to co było początkiem, a więc narodzenie. Przecież Ona jako matka myślała, że skoro to jest Syn Boży to znajdzie się chyba jakaś ludzka izba, gdzie ten Syn będzie mógł się urodzić. Niestety Ewangelia mówi: „nie było dla nich miejsca w gospodzie”. Być może wtedy zrodziło się pytanie, dlaczego ten Syna ma się narodzić tam, gdzie normalnie przebywają zwierzęta, ale przyjęła to, przyjęła tę drogę jaką prowadził Ją Bóg, a potem pamiętamy jak ośmiodniowego Jezusa przyniosła do świątyni, i co usłyszała: „To Dziecię będzie znakiem, któremu sprzeciwiać się będą, a Twoją duszę przeniknie miecz boleści”.

Moi Kochani nie jest łatwo być matce, która u progu swego macierzyństwa słyszy takie słowa i wie, że one się spełnią. Potem wiemy, że  ten dwunastoletni Jezus zagubił się w świątyni, a potem, gdy nauczał Ona cały czas Mu towarzyszyła, była przy nim. Ewangelia wyraźnie mówi o tym, co potem było dla Niej najtrudniejsze.

Wiemy, że Jezusa zdradził apostoł, przy aresztowaniu wszyscy pouciekali, ale Judasz jest tym tragicznym przykładem, że nieprzyjaciel nas nigdy nie zdradzi, zdradzić nas może tylko przyjaciel i to Jezus musiał przeżyć. A potem Ona towarzyszyła Mu w drodze krzyżowej. Ktoś mógłby powiedzieć, zwłaszcza gdy wspominamy czwartą stację drogi krzyżowej: Matka spotyka Jezusa, że Ona mu w niczym nie pomogła, że nie podała Mu kubka wody, nie pomogła dźwigać krzyża, że nie otarła Mu twarzy. Nie, bardzo pomogła przez to, że była, była przy Nim. Najkrótsza definicja miłości brzmi, że miłość to po prostu obecność. Ona była przy Nim i to było najważniejsze. A potem św. Jan opisuje wyraźnie tę scenę, gdzie On powierza matkę Janowi, najmłodszemu apostołowi, a jednocześnie mówi, że Ona jest Matką naszą.

Moi Kochani to najkrótsze ujęcie Jej ewangelicznej biografii, ale w tym wszystkim nie ma wielkich przygód, ale jest to co jest popularne, co jest proste, zwykłe skromne, ale co jest autentycznie służeniem, służeniem poprzez czynienie dobra, i tam była Ona i taką jest, i taką Ją wspominamy i taką Ją czcimy. I nie bójmy się tego słowa, skoro Ona siebie nazywała służebnicą i wiedziała, że również Syn też chce służyć i służy, to wiemy, że w tym pięknym zdaniu mieściło się działanie dobra, mieściło się to wszystko, co człowiek z siebie może ofiarować drugiemu człowiekowi, właśnie nie w sensie materialnym, bo czasami łatwo uczynić, ale w tym znaczeniu, żeby w drugim człowieku zostawić pokój serca, zostawić jakieś dobro, zostawić uśmiech, zostawić życzliwe słowo, zostawić jakąś obecność zwłaszcza gdy on jest w jakieś sytuacji bardzo ciężkiej, wszędzie tam gdzie możemy najprostszą sytuacją służyć, tam wszędzie naśladujemy Ją i naśladujemy Jej Syna.

Ukochani, wiemy również z relacji św. Łukasza, że Ona potem poszła do krewnej Elżbiety, bo wiedziała, że Ona jest kobietą, która spodziewa się rozwiązania, a zatem trzeba być przy Niej i rzeczywiście była przy Niej, i to spotkanie jak wiemy zrodziło również taką szczególną łaskę dla tych dzieci, które te kobiety nosiły w sobie. Ale tam w tym spotkaniu padło jeszcze z ust Elżbiety to piękne zdanie: ”Błogosławiona jesteś Maryjo, któraś uwierzyła, w co, że jesteś Bogu potrzebna.

Moi Kochani, obok  słowa służyć to drugie pojęcie, które Ona odzyskała poprzez zdanie Elżbiety jest niesłychanie ważne.

Żadne życie nie jest życiem beznadziejnym, życiem, które jest do niczego jak nieraz mówimy, marnym. Nie, jesteśmy Bogu potrzebni, może nawet tym, co jest naszym cierpieniem, może nawet tym co jest naszą trudną sytuacją, może tym co nas bardzo wiele kosztuje, ale jesteśmy Bogu potrzebni i musimy w to uwierzyć.

Moi   Kochani wspominałem, że tęsknimy za dobrem szeroko rozumianym, ale pamiętajmy, że wszelkie dobro, czy to będzie nadzieja, czy dobre słowo, czy życzliwość, czy cokolwiek innego, ono idzie przez człowieka, ono nie spada z góry jak deszcz czy grad, ono idzie przez każdego z nasz. To my jesteśmy albo sprawcami dobra, albo jesteśmy sprawcami zła.

Słyszeliśmy niedawno z ust, które padły w sejmie, że to co było zatwierdzeniem tej właśnie ustawy związanej z in vitro, że to jest piękna duma polskiej wolności.

Moi Kochani tylko pamiętać trzeba, że wolność otwiera drogę zarówno w stronę dobra jak i w stronę zła. I warto o tym pamiętać, bo wolność jest wielkim darem, ale wszystko zależy od tego, jak człowiek tę wolność wykorzysta.

Ukochani Siostry i Bracia, jesteśmy w sanktuarium Matki Bożej Pokoju, a więc tej matki, która mimo trudnego życia emanowała pokojem, która ten pokój zostawiała w innych, bo uwierzyła, że jest Bogu potrzebna i służyła, służyła tym wszystkim co było jej codziennością. Może nawet dobrze się stało, że nie znamy jakiś wielkich czynów tej kobiety, matki Jezusa Chrystusa, że znamy tylko to, co jest zwykłe, zwyczajne skromne, pokorne, o to właśnie w życiu chodzi.

Moi Kochani wspominałem na początku, że w Litanii dajemy Jej cudne tytuły, tak, ale rzeczywistość, którą Ona sama o sobie powiedział była inna. Ona służyła, Ona współdziałała dla czyjegoś dobra, dla naszego dobra i nadal to czyni. Przecież jak wspomniałem na początku my przyszliśmy po to, żeby Ona wysłuchała naszych próśb i przedstawiła je swojemu Synowi, żeby w ten sposób każdy z nas odchodził z tego miejsca z pokojem serca i z tą nadzieją, która broni człowieka i która sprawia, że dzięki nadziei człowiek czuje się zupełnie inny, i że tę nadzieję poprzez siebie może przekazać również drugiemu człowiekowi.

Ukochani Siostry i Bracia, Czciciele Matki Bożej, przyszliśmy do Niej i otwórzmy nasze serca z naszymi prośbami. Ona jest matką, o której Jezus powiedział: ”Oto Matka Twoja”, matka każdego i każdej z nas, matka, która mówi do nas, jesteś Bogu potrzebny, uwierz w to, jesteś Bogu potrzebny w tym co czynisz, w tym jak służysz, jak czynisz dobro innym.

Pamiętajmy Kochani, że najmniejsze dobro łączy się jak najściślej z Bogiem, bo to papież Jan XXIII w swoim Dzienniku napisał, na pytanie dlaczego mam czynić dobro, dlaczego być dobrym napisał: ”Masz czynić dobro, masz zostawiać w drugich dobro, bo gdzie jest dobro tam jest zawsze Bóg”. Amen

 

 

Logowanie